Press enter to see results or esc to cancel.

Co nas (baby) kręci w serialach?




  Prawie każda przynajmniej raz w życiu wkręciła się w jakiegoś tasiemca i nie wmówicie mi, że nie. ;) Bardzo lubimy przeżywać wraz z naszymi ulubionymi bohaterami ich wzloty i upadki, płakać, kiedy nasza ulubiona para się rozstanie, czy przeklinać pół dnia na dziewczynę, która chce odbić faceta naszej ulubionej postaci.
   Najlepiej oczywiście na bieżąco komentować ulubiony serial z przyjaciółką - nic tak nie umacnia relacji jak wspólny płacz nad odcinkiem ulubionego serialu. Najlepiej przy winie - wino też umacnia relacje.

Co powoduje, że tak chętnie wciągamy się w te zawiłe i niekończące się historie? 
Co sprawia, że podchodzimy do nich tak emocjonalnie? 

1. Każdy serial musi wykreować postać, którą pokochasz, zrozumiesz, wczujesz się w jej sytuację życiową. Będzie ona dzielnie zmagała się z problemami i kiedy w końcu wszystko się powoli zacznie układać... BAM! Na nic twoje trzymanie kciuków i obgryzione paznokcie. Na nic twoja radość z długo oczekiwanego szczęścia bohatera. Oczywistym jest, że taką postać trzeba uśmiercić, żeby  każda z nas mogła zużyć dwie paczki chusteczek i zjeść pudełko lodów na pocieszenie. Nie raz planowałam rzucić serial, kiedy postanowili uśmiercić postać, z którą byłam emocjonalnie związana.Oczywiście nie mowię o serialach,
w których każda z postaci ginie setny raz i każdy już wie, że i tak jakimś cudem wróci do żywych w kolejnym sezonie. Pierwsze pięć razy może robi wrażenie, następne raczej nie wywołują już żadnych reakcji emocjonalnych ( poza irytacją).

2. Każdy z bohaterów przeżywa życie niby podobne do naszego, a jednak jest w nim więcej akcji, problemów, dramatów. Raczej mało kto z nas na co dzień zmaga się z ciążą, wypadkiem przyjaciółki, walką o wielki spadek po pradziadku,dziesiątym rozwodem i jedenastym ślubem i wyborem idealnej kreacji od D&G (co by nie była taka sama jak koleżanki) na raz. Przyciąga nas dramaturgia żyć tych bohaterów. Być może także poczucie, że ich życie jest ciekawsze od naszego. Jest to dla nas oderwanie od szarej codzienności. No i oczywiście to, że postacie ostatecznie, wspaniałomyślnie rozwiązują wszystkie problemy i wszystko dobrze się kończy.
(No chyba, że postać umiera.Tego raczej nie da się obrócić w pozytywne zakończenie.No chyba, że jej nie lubimy, bądź wróci w kolejnym sezonie.)

3. BOYS, BOYS, BOYS! Która z was nie wzdychała do serialowego chłoptasia? Seriale specjalnie kreują mężczyzn na nieco niegrzecznych, odrobinę romantycznych, oczywiście przystojnych, inteligentnych i stylowych, aby każda z nas mogła sobie powzdychać do faceta, który nie istnieje w realnym świecie. Niestety powoduje to, że tworzymy nierealne wyobrażenia na temat idealnego faceta i zwiększamy wymagania co do naszych urwisów.


4. Bardzo zżywamy się ze związkami jakie pojawiają się w serialach. Kibicujemy rodzącej się między bohaterami miłości, smucimy się przy każdej ich kłótni i rozstaniu. Zastanawiamy się kiedy do siebie wrócą i nienawidzimy postaci, które wtrącają się w ten związek. (Nie oszukujmy się, z nikim Chuck nie byłby tak szczęśliwy, tak jak z Blair. )

5. Zbudowanie napięcia na zakończenie sezonu, a następnie paromiesięczna przerwa i oczekiwanie. Oglądasz spokojnie odcinek, nagle pojawia się milion pytań : czy osoba X będzie z osobą Y? Czy osoba Z jest ojcem dziecka? Czy osoba W przeżyje/ ożyje? Sprawdzasz w internecie, a kolejny odcinek za 6 miesięcy. To uczucie rozczarowania, niedosytu, potrzeby poznania odpowiedzi powoduje, że zapominamy o otaczającym nas świecie, potrzebach takich jak jedzenie, czy sen i z niecierpliwością oczekujemy powrotu naszych ukochanych bohaterów.

M.M.

1 komentarz:

  1. professionalcreep.blogspot.com

    dopiero zaczynam, odwiedźcie w wolnej chwili :)

    + podpisuje się ręką, nogą pod całym postem - Chuck Bass na zawsze ideałem :)

    OdpowiedzUsuń

Magdalena P. oraz Magdalena M.

Magdalena M. - studentka Elektroniki i Telekomunikacji na PG.Kocha taniec i fotografię.Uzależniona od kawy maniaczka seriali. Nierzadko roni łezkę na filmach.Najchętniej przygarnełaby wszystkie potrzebujące opieki zwierzątka świata.

Magdalena P. - z wykształcenia grafik komputerowy. Pełnoetatowa mama i kura domowa. Niepoprawna marzycielka, nie wyobraża sobie życia bez muzyki, aparatu fotograficznego i herbaty.

e-mail : mandm.lifestyle@gmail.com